wtorek, 12 listopada 2013

Rozdział pierwszy

Aromat gorącej kawy unosił się do moich nozdrzy. Obserwowałam Nicky która gorączkowo rozmawiała przez telefon ze swoim szefem. Blondynka wywróciła oczami i usiadła obok mnie, stukając długimi, czerwonymi paznokciami o blat stołu. Był wieczór a kawiarnia świeciła pustkami. Uśmiechnęłam się do blondynki, gdy nagle rozległ się trzask drzwi wejściowych.
Do pomieszczenia wkroczyła trójka chłopaków, z czego jeden nonszalancko uśmiechał się do kelnerki. Przygryzłam wargę, lustrując go wzrokiem. Jego jasne, brązowe włosy były zaczesane do góry. Niebiesko-zielone oczy z nieznanym chłodem i złością wpatrywały się w menu. Odebrał swoją kawę i podszedł do naszego stolika, mrużąc oczy. Poczułam ukłucie w dolnej wardze gdyż zbyt bardzo ją przegryzałam.
- Nieładnie gapić się na innych, skarbie.  – szepnął tuż przy moim uchu, po czym zaśmiał się i skinąwszy na swoich kolegów, wyszli z kawiarni. Moje policzki oblał soczysty rumieniec, Nicky zaczęła się niepohamowanie śmiać. Uniosłam brew i spojrzałam na nią.
- Wiesz kto to był? – spytała pomiędzy salwami śmiechu. Po chwili jej śmiech przerodził się w rozpaczliwe, lekkie pochlipywanie. Była zdenerwowana.
- Nie, nie wiem. A powinnam wiedzieć?
- Lou, proszę cię… Nie żartuj ! – prawie krzyknęła, jednak widząc moje zmieszanie, dodała: - To był Nathan Sykes. Jeden z najgroźniejszych ludzi tego miasta.
Wzdrygnęłam się. Wiele słyszałam plotek na temat Sykes’a, ale nigdy go nie widziałam na własne oczy. 20 latek najgroźniejszym człowiekiem Londynu?

***
Gdy tylko przekroczyłam próg mieszkania Caroline, otoczył mnie dym papierosowy oraz woń odurzającego alkoholu. Impreza trwała w najlepsze mimo iż z Nicky spóźniłyśmy się tylko 15 minut. Niesforne pasmo włosów, wetknęłam za ucho i uśmiechnęłam się do Car, która przytuliła mnie na powitanie.
- No nareszcie jesteście, myślałam już że się nie doczekam. – mruknęła, krzyżując ręce na piersi. Jej oczy nabrały dziwnego blasku gdy ujrzała coś, położone za mną. Pomimo złych przeczuć, kłębiących się w moim brzuchu, odwróciłam się. Pożałowałam tego za późno.
Caroline niewzruszona podeszła do grupy chłopaków, którzy z pewnymi siebie minami, lustrowali pokój. Nicky oparła się o moje ramię, oddychając głośno. Uniosłam brew i przygryzłam lekko obolałą wargę. Byłam tak wpatrzona w niebiesko-zielone oczy że nie zauważyłam kiedy podeszli.
- Lou, Nik poznajcie oficjalnie Nathana Sykes’a, Toma Parker’a, Sivę Kaneswarena, Jaya McGuiness’a i Maxa George’a. – brunetka uśmiechnęła się najsłodziej jak potrafiła i obróciła się w stronę chłopaków. – Chłopcy, to Nicky Montaldo i Louise Dean.
Nathan wpatrywał się we mnie cały czas, nie omieszkując gapienie się na moje górne partie ciała. Uśmiechnęłam się do wszystkich po czym spokojnie wycofałam do pokoju gościnnego, gdzie było o wiele ciszej i lepiej. Zaczerpnęłam świeżego powietrza pozwalając by onieśmielenie opuściło moje wnętrze. Podrapałam się po karku, spoglądając przez okno na basen, w którym było pełno ludzi.
- Ode mnie się ot tak nie ucieka. – ochrypły głos wywołał ciarki na moim karku. Odwróciłam się szybko, widząc przed sobą Nathana. Na moje nieszczęście stałam przy ścianie, w dodatku aura tajemniczości Nathana opanowała mnie całkowicie.
- J-ja nie uciekłam… Musiałam zaczerpnąć chwili spokoju. – odpowiedziałam, przygryzając wargę. Palec wskazujący oraz kciuk Nathana uwolnił spod zębów moją wargę. Uśmiechnął się.
- Dopiero co przyszłaś na imprezę. Nie kłam. – mówił powoli, jak do małego dziecka. Przechylił głowę w bok, zaciągając się lekko powietrzem.
- Nie przepadam za imprezami. A ty, co tu robisz? Myślałam że masz więcej obowiązków jako gangster. – mruknęłam za późno powstrzymując się.  W oczach Nathana pojawiła się złość przeplatana z zimnem.
- Prawdopodobnie. Jednak każdy musi się rozerwać. Ty też powinnaś. – przez jego twarz przemknął uśmiech a ja, zarumieniona odwróciłam wzrok. Skutecznie go wyminęłam i wyszłam z pokoju. Otulił mnie ponownie totalny zaduch i smród papierosów. Uśmiechnęłam się grzecznie do Caroline, która chwaliła się swoimi tatuażami na biodrze. Rzuciłam wzrokiem na Nicky, która kompletnie pijana, bajerowała Sivę i Jaya. Wywróciłam oczami i podeszłam do niej, ściskając jej nadgarstek i zmuszając by na mnie spojrzała.
- Co znów? – mruknęła zła. Jej włosy były w nieładzie.
- Idziemy.
- Nigdzie nie idę. Ty sobie możesz pójść, ja się nie ruszam! – warknęła, wyrywając się z uścisku. Pierwszy raz widziałam ją w takim stanie.
- Nicky, jesteś pijana w trzy dupy. – powiedziałam z cierpliwością, zerkając na dwóch, rozbawionych chłopaków.
- Nie jesteś moją matką, by mi mówić jaka jestem i czy mam wracać. Idź sobie. – wyjąkała.
- Jak chcesz. Ale potem nie dzwoń do mnie z zażaleniami. – westchnęłam zrezygnowana. Na ramiona narzuciłam płaszczyk i szybkim krokiem wyszłam z willi. Ruszyłam przed siebie, szukając postoju taksówek. Finalnie, po 20 minutach marszu, wsiadłam do taksówki. Zdziwiło mnie to, że nie miała numeru bocznego ani nic. Jednak wyglądała jak taksówka. Podałam kierowcy adres mojego domu. Zerknęłam na telefon po chwili zauważając że jedziemy w zupełnie innym kierunku. Próbowałam zatrzymać kierowcę ale na nic moje starania. Strach przejmował kontrolę nad moim ciałem a łzy napłynęły do oczu. Stuknęłam w drzwi które były zablokowane. Zaczęłam krzyczeć i uderzać we wszystko co miałam pod ręką, jednak mężczyzna zupełnie mnie ignorował.
Nagle gwałtownie zahamowaliśmy. Usłyszałam trzask zbijanej szyby i huk pistoletu. Kierowca bezwładnie osunął się na kierownicę, która była zakrwawiona. Ktoś wyłamał drzwi od mojej strony i z niezwykłą siłą, wyciągnął mnie z niego. Zatoczyłam się lekko w tył, jednak umięśnione przedramię chłopaka przytrzymało mnie. Nie mogłam zidentyfikować ‘oprawcy’, miał na głowie czarny kask z czarną szybką. Odsunęłam się, dotykając dłonią czoła. Chłopak zdjął kask i uśmiechnął się złośliwie. Myślałam że gorzej już być nie mogło.
- Skarbie, wplątujesz się w kłopoty. – mruknął Nathan.
- Ugh, ja po prostu… Chciałam wrócić do domu.
- Chodź, zawiozę cię. – powiedział, z powrotem zakładając kask i podając mi rękę bym wsiadła na motocykl. Zmęczona i wyczerpana przytaknęłam głową i wyszeptałam adres. Oplotłam jego tors rękami i nawet nie zauważyłam kiedy ruszyliśmy.
Sykes wysadził mnie pod moją kamienicą. Cały świat zaczął stopniowo wirować wokół mnie. Upadłam na zimny beton.

Ogarnęła mnie ciemność, która przerodziła się we wspomnienie…

_________________________________________________________________________________

Hello!
Sorry że tak długo ale wiecie... przeprowadzka itp. 
Prosiłabym o jakiś komentarz, cokolwiek. Chciałabym wiedzieć jak wam się podoba itp. 
Do zobaczenia! ;)