Aromat
gorącej kawy unosił się do moich nozdrzy. Obserwowałam Nicky która gorączkowo
rozmawiała przez telefon ze swoim szefem. Blondynka wywróciła oczami i usiadła
obok mnie, stukając długimi, czerwonymi paznokciami o blat stołu. Był wieczór a
kawiarnia świeciła pustkami. Uśmiechnęłam się do blondynki, gdy nagle rozległ
się trzask drzwi wejściowych.
Do
pomieszczenia wkroczyła trójka chłopaków, z czego jeden nonszalancko uśmiechał
się do kelnerki. Przygryzłam wargę, lustrując go wzrokiem. Jego jasne, brązowe
włosy były zaczesane do góry. Niebiesko-zielone oczy z nieznanym chłodem i
złością wpatrywały się w menu. Odebrał swoją kawę i podszedł do naszego
stolika, mrużąc oczy. Poczułam ukłucie w dolnej wardze gdyż zbyt bardzo ją
przegryzałam.
-
Nieładnie gapić się na innych, skarbie.
– szepnął tuż przy moim uchu, po czym zaśmiał się i skinąwszy na swoich
kolegów, wyszli z kawiarni. Moje policzki oblał soczysty rumieniec, Nicky
zaczęła się niepohamowanie śmiać. Uniosłam brew i spojrzałam na nią.
- Wiesz
kto to był? – spytała pomiędzy salwami śmiechu. Po chwili jej śmiech przerodził
się w rozpaczliwe, lekkie pochlipywanie. Była zdenerwowana.
- Nie,
nie wiem. A powinnam wiedzieć?
- Lou,
proszę cię… Nie żartuj ! – prawie krzyknęła, jednak widząc moje zmieszanie, dodała:
- To był Nathan Sykes. Jeden z najgroźniejszych ludzi tego miasta.
Wzdrygnęłam
się. Wiele słyszałam plotek na temat Sykes’a, ale nigdy go nie widziałam na
własne oczy. 20 latek najgroźniejszym człowiekiem Londynu?
***
Gdy
tylko przekroczyłam próg mieszkania Caroline, otoczył mnie dym papierosowy oraz
woń odurzającego alkoholu. Impreza trwała w najlepsze mimo iż z Nicky
spóźniłyśmy się tylko 15 minut. Niesforne pasmo włosów, wetknęłam za ucho i
uśmiechnęłam się do Car, która przytuliła mnie na powitanie.
- No
nareszcie jesteście, myślałam już że się nie doczekam. – mruknęła, krzyżując
ręce na piersi. Jej oczy nabrały dziwnego blasku gdy ujrzała coś, położone za
mną. Pomimo złych przeczuć, kłębiących się w moim brzuchu, odwróciłam się.
Pożałowałam tego za późno.
Caroline
niewzruszona podeszła do grupy chłopaków, którzy z pewnymi siebie minami,
lustrowali pokój. Nicky oparła się o moje ramię, oddychając głośno. Uniosłam
brew i przygryzłam lekko obolałą wargę. Byłam tak wpatrzona w niebiesko-zielone
oczy że nie zauważyłam kiedy podeszli.
- Lou,
Nik poznajcie oficjalnie Nathana Sykes’a, Toma Parker’a, Sivę Kaneswarena, Jaya
McGuiness’a i Maxa George’a. – brunetka uśmiechnęła się najsłodziej jak
potrafiła i obróciła się w stronę chłopaków. – Chłopcy, to Nicky Montaldo i
Louise Dean.
Nathan
wpatrywał się we mnie cały czas, nie omieszkując gapienie się na moje górne
partie ciała. Uśmiechnęłam się do wszystkich po czym spokojnie wycofałam do
pokoju gościnnego, gdzie było o wiele ciszej i lepiej. Zaczerpnęłam świeżego
powietrza pozwalając by onieśmielenie opuściło moje wnętrze. Podrapałam się po
karku, spoglądając przez okno na basen, w którym było pełno ludzi.
- Ode
mnie się ot tak nie ucieka. – ochrypły głos wywołał ciarki na moim karku.
Odwróciłam się szybko, widząc przed sobą Nathana. Na moje nieszczęście stałam
przy ścianie, w dodatku aura tajemniczości Nathana opanowała mnie całkowicie.
- J-ja
nie uciekłam… Musiałam zaczerpnąć chwili spokoju. – odpowiedziałam,
przygryzając wargę. Palec wskazujący oraz kciuk Nathana uwolnił spod zębów moją
wargę. Uśmiechnął się.
-
Dopiero co przyszłaś na imprezę. Nie kłam. – mówił powoli, jak do małego
dziecka. Przechylił głowę w bok, zaciągając się lekko powietrzem.
- Nie
przepadam za imprezami. A ty, co tu robisz? Myślałam że masz więcej obowiązków
jako gangster. – mruknęłam za późno powstrzymując się. W oczach Nathana pojawiła się złość
przeplatana z zimnem.
-
Prawdopodobnie. Jednak każdy musi się rozerwać. Ty też powinnaś. – przez jego
twarz przemknął uśmiech a ja, zarumieniona odwróciłam wzrok. Skutecznie go
wyminęłam i wyszłam z pokoju. Otulił mnie ponownie totalny zaduch i smród
papierosów. Uśmiechnęłam się grzecznie do Caroline, która chwaliła się swoimi
tatuażami na biodrze. Rzuciłam wzrokiem na Nicky, która kompletnie pijana,
bajerowała Sivę i Jaya. Wywróciłam oczami i podeszłam do niej, ściskając jej
nadgarstek i zmuszając by na mnie spojrzała.
- Co
znów? – mruknęła zła. Jej włosy były w nieładzie.
-
Idziemy.
-
Nigdzie nie idę. Ty sobie możesz pójść, ja się nie ruszam! – warknęła,
wyrywając się z uścisku. Pierwszy raz widziałam ją w takim stanie.
- Nicky,
jesteś pijana w trzy dupy. – powiedziałam z cierpliwością, zerkając na dwóch,
rozbawionych chłopaków.
- Nie
jesteś moją matką, by mi mówić jaka jestem i czy mam wracać. Idź sobie. –
wyjąkała.
- Jak
chcesz. Ale potem nie dzwoń do mnie z zażaleniami. – westchnęłam zrezygnowana.
Na ramiona narzuciłam płaszczyk i szybkim krokiem wyszłam z willi. Ruszyłam
przed siebie, szukając postoju taksówek. Finalnie, po 20 minutach marszu,
wsiadłam do taksówki. Zdziwiło mnie to, że nie miała numeru bocznego ani nic.
Jednak wyglądała jak taksówka. Podałam kierowcy adres mojego domu. Zerknęłam na
telefon po chwili zauważając że jedziemy w zupełnie innym kierunku. Próbowałam
zatrzymać kierowcę ale na nic moje starania. Strach przejmował kontrolę nad
moim ciałem a łzy napłynęły do oczu. Stuknęłam w drzwi które były zablokowane.
Zaczęłam krzyczeć i uderzać we wszystko co miałam pod ręką, jednak mężczyzna
zupełnie mnie ignorował.
Nagle
gwałtownie zahamowaliśmy. Usłyszałam trzask zbijanej szyby i huk pistoletu.
Kierowca bezwładnie osunął się na kierownicę, która była zakrwawiona. Ktoś
wyłamał drzwi od mojej strony i z niezwykłą siłą, wyciągnął mnie z niego.
Zatoczyłam się lekko w tył, jednak umięśnione przedramię chłopaka przytrzymało
mnie. Nie mogłam zidentyfikować ‘oprawcy’, miał na głowie czarny kask z czarną
szybką. Odsunęłam się, dotykając dłonią czoła. Chłopak zdjął kask i uśmiechnął
się złośliwie. Myślałam że gorzej już być nie mogło.
-
Skarbie, wplątujesz się w kłopoty. – mruknął Nathan.
- Ugh,
ja po prostu… Chciałam wrócić do domu.
- Chodź,
zawiozę cię. – powiedział, z powrotem zakładając kask i podając mi rękę bym
wsiadła na motocykl. Zmęczona i wyczerpana przytaknęłam głową i wyszeptałam
adres. Oplotłam jego tors rękami i nawet nie zauważyłam kiedy ruszyliśmy.
Sykes
wysadził mnie pod moją kamienicą. Cały świat zaczął stopniowo wirować wokół
mnie. Upadłam na zimny beton.
Ogarnęła
mnie ciemność, która przerodziła się we wspomnienie…
_________________________________________________________________________________
Hello!
Sorry że tak długo ale wiecie... przeprowadzka itp.
Prosiłabym o jakiś komentarz, cokolwiek. Chciałabym wiedzieć jak wam się podoba itp.
Do zobaczenia! ;)